W naszej chatce powstała dziura! Tak, tak, dziura! Jak w reklamie piany na piwie - na całe dwa palce!! A co najciekawsze, nawet bym o tym nie wiedziała gdyby nie fakt, że po zejściu do piwnicy na piecu zauważyłam warstewkę usypanej równiutko sadzy.. I tak sobie myślę, skąd mi to przywiało, przecież komin cały, piec też w jednym kawałku, wieczka dobrze poprzykręcane, więc jakim to niby cudem?!
Jest za piecem kanał wchodzący w komin, a na jego wierzchu mini mini szyberek, więc szybko zwaliłam winę na jegomościa, jednak jako że jestem człowiekiem beznadziejnie ciekawskim jeżeli chodzi o takie przypadki i muszę każdą sytuację dokładnie wybadać, poszłam z problemem nieco dalej.
Wiecie, chciałam wykluczyć wszystkie inne możliwości :-P
W rezultacie okazało się, że drzwiczki kominowe na zewnątrz budynku tak bardzo przerdzewiały, że wygryzła się w nich dziurka. Demontaż nie był trudny, ponieważ w sumie drzwiczki zostały mi w rękach po lekkim szarpnięciu. W następstwie tych działań zostałam z inną dziurką, tym razem taką na ok 14x16 cm. Wzdychnęłam i poszłam w poszukiwaniu czegoś, czym można by to było zatkać.
Dostępne były bloczki gazo-betonowe, jakieś marne cegły i odłamek pustakowej ściany, na której docięcie jakoś dziwnym trafem zabrakło mi pomysłów, a może to był brak chęci? Hmm.. Zostawiłam ten temat i zabrałam się do roboty. Wybrańcem został bloczek, bo to fajny materiał, lekki, bez problemu można go sobie dociąć piłą do drewna czy metalu na odpowiedni wymiar.
Jedynym problemem, który zaprzątał mi myśli było to, że co ja niby zrobię, jak mi ten klocek w trakcie montażu wpadnie do komina?! Przezorny zawsze ubezpieczony - ok 0,5 cm od krawędzi ponabijałam po 2 gwoździki na każdym z czterech boków, dzięki czemu bloczek zakotwiczył mi się na nierównościach otworu. Do wklejenia użyłam zaprawy murarskiej - jedynego prawidłowego materiału budowlanego do kominów. A bloczki na bank do tych materiałów nie należą! No cóż, na chwilę obecna musi wystarczyć, bo przecież dziury w kominie nie zostawię, a z czasem zamienię gazo-betoniaka na bardziej odpowiedni materiał. Teraz tylko robię obchód co czas jakiś, żeby sprawdzić jak się miewa ta moja łatka, czy jeszcze jest na swoim miejscu, czy już leży i odpoczywa na chodniku, a w kominie dwa otwory wylotowe.. ;-)
Trzymam kciuki za tego malca i niech MOC będzie z nim w tych ciężkich dla niego chwilach! :-)
A ja Was z tego miejsca cieplutko pozdrawiam, nie życząc dziurawych kominów w miejscach do tego nieprzystosowanych :-P ZDRÓWKA moi Drodzy!
Wasza Żarłomira
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz