
Składniki:
- 4-5 kg pomidorów
- sól
- zioła: tymianek, bazylia, oregano, rozmaryn
- główka czosnku
- olej rzepakowy
- 4 łyżki octu
Przygotowanie:
Pomidorki dokładnie umyłam, przekrajałam zazwyczaj na 1/2, ponieważ w ogromnej przewadze były one średniej wielkości. Jak trafi się jakiś większy, dobrze jest go ciachnąć na 4 części. Powycinać miejsca po ogonku i wyjąć łyżeczką nasionka. Dobrze jest te "wnętrzności" wrzucać do jakiejś miseczki, bo z tych resztek po przetarciu przez sito można mieć dobrą początkową pomidorową bazę pod zupkę :-)
Blachę wykładamy papierem do pieczenia i układamy na niej dość gęsto pomidorowe łódeczki. Posypujemy je solą, ja osoliłam je dość intensywnie, bo lubię słoności, ale wszystko jest oczywiście kwestią gustu.
Wyszło mi 2 blachy, więc obie wstawiłam do nagrzanego do 80 stopni C piekarnika na ok 3h z uchylonymi nieco drzwiczkami. Dobrze jest co jakiś czas zerknąć, czy pomidory nie spiekają się zbytnio, czy też może cały proces przebiega zbyt wolno, wtedy trzeba dodać lub ująć kilka stopni. Ważne, żeby się Wam nie spaliły, czy nie wysuszyły na wiór. Moje wyszły jeszcze dość mocno mięsiste, ale zaczęły im się mocno spiekać brzegi, więc w tym momencie wyjęłam je z piekarnika. Po spróbowaniu były pyszne, intensywne w smaku i bardzo aromatyczne.

Przechodzimy do zalewania naszych pomidorasków! Słoiczki poukładałam w wysokim garnku, bo jednak obawiałam się, że przesadzę z temperaturą oleju i słoiczek może mi pyknąć - wolałam nie ryzykować. Słoiki zalewałam powoli i tu ważna sprawa - zalejcie aż po sam początek gwintu słoika, bo bardzo istotną rzeczą jest dokładne przykrycie pomidorów. Dzięki temu zmniejsza się ryzyko popsucia zawartości słoiczka.
Słoiczki mocno zakręcamy, odwracamy do góry dnem, zawijamy w ręczniki i czekamy aż ładnie ostygną.
RADA: Oczywiście takie pomidorki można wcinać już po ok 3 dniach, jednak radzę poczekać ok minimum miesiąc, są wtedy przepyszne! A i druga ważna informacja - nie wylewajcie oleju po tych pomidorkach! Jest niesamowicie smaczny, aromatyczny i świetnie nadaje się zamiast zwykłego oleju np do przygotowania sosu do pizzy.
I tu oczywiście ostatnie zdjęcie przedstawiające tegoroczną "sztraszną" edycję etykietek - Zmumifikowane pomidory? Czemu nie! Polecam bardzo serdecznie wypróbowanie tego przepisu, naprawdę warto.
Pozdrawiam cieplutko,
Żarłomira
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz