czwartek, 27 września 2018

Nalewka wiśniowa


W tym roku obrodziły nam pięknie wiśnie, które od ok 4 lat owoców nie miały nawet na lekarstwo! Taki deficyt był! Ale w tym roku chyba wszystkie drzewka owocowe uginały się pod ciężarem owocowej obfitości, więc i wiśnia zabłysła bordowymi koralikami (pewnie wyjątek na kolejnych lat cztery).
Nalewki wiśniowej jeszcze nie robiłam, tak więc skoro nadarzyła się okazja, to ją czym prędzej pochwyciłam (może bardziej mąż pochwycił, bo On bidny dyndał na drzewkach obrywając wisienki, za to mnie przypadło w udziale drylowanie jedna po drugiej)! Drylownicy nie posiadamy, bo po cóż takowa, skoro wiśni nie ma!:P Ale daliśmy radę, przechodzę do przepisu, myślę prostego i smakowitego.

Składniki:
  • 1300 g wiśni bez pestki
  • 0,5 l wódki
  • 0,5 kg cukru
Przygotowanie:

Owoce umyć. Wypestkowane wiśnie przełożyć do słoja/słoików. Zalać wódką, zakręcić i odstawić w ciemne miejsce na 4 tygodnie od czasu do czasu zamieszać.
Po upływie tego czasu zlać alkohol do butelek, a wiśnie zasypać cukrem, zakręcić ponownie słoik i odstawić w ciepłe miejsce na ok 3 tygodnie (aż cukier się rozpuści). Powstały syropek połączyć z alkoholem i odstawić na minimum miesiąc, by się nam ładnie naleweczka przegryzła.
Z przepisu wyszło nam ponad 1 l nalewki, w sam raz by po odstaniu zlać płyn znad osadu, który chcąc nie chcąc bez przelewania przez płótno przed połączeniem syropu i alkoholu pojawi się. Nie cedzimy, więc potem zlewamy, żeby potem na stole nie straszyło:-P

Pozostałe po zabiegu nalewkowania wiśnie są pysznym dodatkiem do muffinow, ciast i wszelkiej maści deserów, oczywiście dla dorosłych zjadaczy. Tak więc zasypuję owoce ponownie cukrem (sypię tyle, żeby po potrząśnięciu cukier opatulił owoce, odstawiam na słoneczny parapet do rozpuszczenia się cukru, potem przekładam do mniejszych słoiczków, dość ciasno upychając, zalewam powstałym syropkiem i pasteryzuję 10-15 minut. Słoiczki odstawiam odwrócone dnem do góry, szczelnie opatulam ściereczkami, po czym po ostygnięciu odstawiam do chłodnej piwnicy na półkę z przetworkami.

Na zdrowie!

poniedziałek, 24 września 2018

Zupa z dyni Hokkaido

Rozgrzewającą zupę z dyni bardzo gorąco polecam właśnie w tak chłodne dni jak teraz. Mamy 2gi dzień jesieni, więc dynia jest warzywkiem jak najbardziej na czasie - nic, tylko gotować i wcinać!
Jest bogata w witaminy: C, PP, A, E i K, witaminy z grupy B, oraz minerały: wapń, żelazo (działanie krwiotwórcze), magnez, fosfor,  potas, sód oraz cynk - duuuużo dobroci, prawda? Poza tym dynia Hokkaido jest "odkwaszaczem" organizmu - dzięki swojej zasadotwórczości przeciwdziała nowotworom, jak również sprawdza się w kuracjach wspomagających ich leczenie. Bardzo polecam osobom, które zmagają się z anemią:-)
Ale, ale, przechodzę już do przepisu!

Składniki:
  • 1 kg miąższu dyni
  • 1 cebula
  • 3 marchewki
  • ½ główki czosnku
  • ok. 1l wody
  • 1 łyżeczka czosnku niedźwiedziego
  • kawałek imbiru (u mnie wielkości kciuka)
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa do smaku
  • olej rzepakowy do smażenia
  • natka pietruszki do posypania

Przygotowanie:

Cebulę, marchew i czosnek pokroić na drobno, osolić i smażyć na oleju do zmięknięcia. Do garnka z niewielką ilością wody na dnie, wrzucić obraną, pozbawioną pestek i pokrojoną w sporą kostkę dynię. Nieco posolić i dusić do zmięknięcia, od czasu do czasu mieszając. Podsmażone marchewy, cebulkę i czosnek przełożyć do garnka z miękką dynią. Dolać ok. 1l wody i dorzucić starty na tarce imbir. Dosolić do smaku, doprawić czosnkiem niedźwiedzim, gałką, pieprzem. Gotować wszystko razem pod przykryciem przez jeszcze ok. 20 minut na wolnym ogniu. Pozostawić do ostygnięcia po czym zblendować do uzyskania kremowej konsystencji.
Zupkę podawać gorącą, posypaną świeżą natką pietruszki.


Smacznego!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...